Organizacje pseudoekologiczne funkcjonują także w oparciu o wyraźnie zdefiniowany światopogląd. Działalność o podłożu ideologicznym nie zawsze wiąże się z pobudkami o charakterze finansowym.
Ekoterroryzm chociaż stanowi realne zagrożenie, do tej pory nie doczekał się swojej definicji w polskim kodeksie karnym
„(...) Ekoterroryzm jest obecny i ma się bardzo dobrze. Nadal jest narzędziem bardzo wielu grup interesów. Niestety również interesów zwaśnionych obozów politycznych stawiających sobie za cel zablokowanie przeciwnika i wykazanie jego ignorancji przy wznoszeniu ważnych inwestycji. Nieprawidłowy stan będzie trwał również dlatego, bo cyniczni protestujący mogą liczyć na łapówki inwestorów, którzy rzeczywiście mają coś do ukrycia. Równie złe jest to, że w przypadku udowodnienia „zielonemu” niezasadności jego protestów, pozostaje on bezkarny. Bo przecież on tylko kierował się zasadą przezorności, troską o te kwiatki i żabki... (...)”
"(...) Ekoterroryzm osiągnął znaczne rozmiary. Negocjacje z inwestorami prowadzone są w niedopuszczalny sposób. Poznaliśmy szczegółowo przebieg takich rozmów. W zamian za wpłatę konkretnej kwoty na cele statutowe oferuje się odstąpienie od zablokowania budowy inwestycji. Dysponujemy też nagraniem z negocjacji z pełnomocnikami grożącymi blokadą inwestycji. Pokazuje ono, że rzekome nieprawidłowości w dokumentacji to tylko wymówka dla wyłudzenia pieniędzy."
"(...) W sprawie Puszczy Białowieskiej wszystko rozpoczęło się, można powiedzieć, od absurdalnej decyzji jednego z poprzednich ministrów środowiska, jeszcze za czasów rządów PO-PSL, która de facto zakazała walki z kornikiem drukarzem w Puszczy. Po pewnym czasie zdał on sobie sprawę z popełnionego błędu. Zadałem mu wówczas pytanie: - Panie ministrze dlaczego w takim razie nie cofnie pan złej decyzji? - on bardzo szczerze odpowiedział: "Bo będzie wrzask." Wrzask to są właśnie te organizacje, bardzo aktywne, które starają się nie dopuścić do tego, żeby w Puszczy prowadzić ochronę czynną."
(...) Podrzucanie inwestorowi „żaby”, stało się sowicie opłacanym sportem destruktorów, a wieszanie się na drzewach wymiernym aktem zaangażowania w „ekologię”. Powstał wielki, świetnie zorganizowany „przemysł” blokowania życia Polaków w imię celów, których przeciętny obywatel Polski zwyczajnie nie rozumie lub nie akceptuje. Doskonale rozumieją to jednak sąsiedzi i ich aktywiści, sowicie motywujący sprawdzające się od wieków zastępy „pożytecznych idiotów. (...)”
"W czasach, w których zrównoważony rozwój powinien być jedną z wartości wiodących w planowaniu procesów gospodarczych, dbałość o niego nie może opierać się na manipulacjach za które odpowiedzialni są lewicowi aktywiści dążący faktycznie do zalania świata plastikowymi, bezużytecznymi, a wręcz szkodliwymi odpadami.”
"Dzisiaj atakowana jest branża futrzarska, atakowane są hodowle drobiu i produkcja jaj. Dlaczego? Bo Polska jest jednym z większych eksporterów i producentów jaj. Wszystko w czym osiągamy dobre wyniki, jest atakowane. Dziwnym zbiegiem okoliczności największe ataki są kierowane w te sektory, w których osiągamy określoną, wysoką pozycję na rynkach światowych."
„(...) Generalnie, jak to pokazuje praktyka, niektórzy ekolodzy jako działacze organizacji ekologicznych nadużywają uprawnień stron w postępowaniach dotyczących decyzji środowiskowych oraz prowadzą nieuzasadnione protesty lub próby blokowania inwestycji.”